23. "Szeptucha" Katarzyna Berenika Miszczuk



AUTOR: Katarzyna Berenika Miszczuk
TYTUŁ: "Szeptucha"
LICZBA STRON: 415
WYDAWNICTWO: WAB
***

"Okłamałam Welesa. 
Okłamałam Świętowita.
A czy okłamałam też mężczyznę, którego kocham ponad życie?"


        Gosia Brzózka, absolwentka medycyny po ukończeniu studiów wyjeżdża z Kielc do Bielin, by tam rozpocząć roczne praktyki u szeptuchy Jagi, znachorki specjalizującej się w ziołolecznictwie. Młoda dziewczyna chce zostać lekarzem, nie jest przekonana do tego typu leczenia. Uważa, że należy się leczyć antybiotykami, a nie ziółkami zerwanymi w lesie. Mało tego, sama jak ognia boi się kleszczy i innego robactwa zamieszkującego lasy. Jak ma się odnaleźć w roli praktykantki szeptuchy? Gosia już pierwszego dnia zauważa również dobre strony przyjazdu na wieś. Bowiem spotyka przystojnego mężczyznę imieniem Mieszko, ucznia miejscowego żercy, przy którym wyczuwa motylki w brzuchu. Czy tajemniczy Mieszko naprawdę jest tym, za którego się podaje? Jaki związek w tej historii mają słowiańscy bogowie? Czy Gosia w końcu uwierzy, że istnieją naprawdę?

         "Szeptucha" jest pierwszym tomem tetralogii Katarzyny Bereniki Miszczuk. Od pierwszej strony zostałam oczarowana mocno słowiańskim klimatem. Autorka stworzyła cudowny klimat krainy Polan rządzonej przez Piastów. Przedstawia, jak wpłynęło na Polskę nie przyjęcie chrztu przez księcia Mieszka I. Opisuje przepiękne pradawne obrzędy czy słowiańskie bóstwa. Wątek romansu również się przewija (ku mojej uciesze:)). Nie brakuje też zabawnych dialogów! Już dawno się tak nie uśmiałam, serio! Momentami miałam ochotę udusić główną bohaterkę (albo utopić w jakimś jeziorku ;)). Gosia swoją strachliwością przed praktycznie wszystkim, co się rusza delikatnie mnie irytowała, jednak mimo wszystko udało się autorce stworzyć prześwietną, komiczną postać. A Mieszko... mogłabym pisać o nim godzinami! Chyba znalazłam książkowego męża (to się wytnie) ;). Zafascynował mnie świat bogów, rusałek i innych mitycznych stworzeń. Zaryzykuję stwierdzeniem, że właśnie ta seria będzie dla mnie największym odkryciem tego roku.


"Wyobraziłam sobie boga Jaryłę, jak stoi nad nami w chmurach i polewa nas deszczem, który ma symbolizować... pewną wydzielinę, która zapłodni pola."
Moja ocena: 5,5/6



Komentarze