51. "Pocałunek cesarza" Sylwia Bachleda




TYTUŁ: "Pocałunek cesarza"
AUTOR: Sylwia Bachleda
TŁUMACZENIE: -
DATA PREMIERY: 4.06.2018
LICZBA STRON: 448
WYDAWNICTWO: Novae Res


"Człowiek człowieka potrafi oszukać słowem. Mowa ciała nigdy nie kłamie. Nie oszukuj siebie i przy okazji mnie. Oboje wiemy, że nie jesteś obojętna na mój urok."
       Dziewiętnastowieczna Francja i Ona. Mowa tu o Charlotte, młodej, pięknej o kasztanowych włosach dziewczynie należącej do skromnej rodziny. Może się wydawać, że ma wszystko; kochających rodziców, uroczą siostrzyczkę Sophie oraz przystojnego narzeczonego o imieniu Victor, z którym planują ślub. Jednak jedna decyzja wywraca życie Charlotte do góry nogami. Victor opuszcza ją na zawsze, by być prawą ręką cesarza Francji. Dziewczyna chce uleczyć złamane serce i szuka pocieszenia u boku innego mężczyzny. Wkrótce i jej życie diametralnie się zmieni. A wszystko to przez jedno wydarzenie, a właściwie jedną uroczystość, na którą zdecydowała się przybyć. Zapewne jesteście ciekawi, co ma z tą historią wspólnego cesarz Francji? Biorąc pod uwagę to, że Charlotte wybrała się na bal do Wersalu... chyba wiele ;)

        Przyznam się bez bicia, że nie mogłam się nadziwić, ile skrajnych opinii zbiera ta książka ;). Sama od dawna miałam tę pozycję na liście książek do przeczytania, więc gdy zobaczyłam, że autorka szuka recenzentów postanowiłam spróbować swoich sił. Przez pierwsze ... sto - sto pięćdziesiąt stron główna bohaterka sukcesywnie mnie irytowała. Może nie sama ona, ale jej ... kochliwość? Ma pojemne serce dziewczyna ;) Próbowałam zrozumieć jej decyzje i, o ile raz mi się udało, to z kolejnym razem było już nieco gorzej. Jednak to, że Charlotte jest kochliwą, trochę naiwną młodą kobietą nie wpływa jakoś specjalnie na mój odbiór całej powieści. Dziewczyna po dość brutalnym rozstaniu z narzeczonym postanawia ułożyć sobie życie na nowo i udaje jej się to, póki nie otrzymuje zaproszenia na przyjęcie do pałacu cesarza. I tu zaczyna się robić naprawdę gorąco! Jeśli do tej pory myśleliście, że ta książka będzie dotyczyć jedynie miłostek trochę głupiutkiej Charlotte to tu będziecie przecierać oczy ze zdziwienia. W połowie książki autorka serwuje nam potężny zwrot akcji, który wprawił mnie w osłupienie. Tego się nie spodziewałam, a cała historia tylko na tym zyskała. I główna bohaterka przechodzi wewnętrzną przemianę. To doświadczenia, które zdobyła sprawiają, że staje się zupełnie inną, wartościową kobietą, potrafiącą podejmować poprawne decyzje. Kreacja postaci o płci męskiej jest naprawdę dobrze wykonana. Mamy tu trzech mężczyzn, skrajnie różnych, jednak każdy z nich ma tzw. diabła za uszami ;) Jeden mniej, drugi więcej, a jednak. Każdy z nich w zupełnie inny sposób walczy o względy kobiety i równie odmiennie reaguje na porażkę. Mimo tak różnych charakterów, cała trójka daje się lubić. I w tym przypadku, jeden mniej, drugi bardziej ;). A który z nich rozkocha w sobie Charlotte? Kogo wybierze francuska piękność i co pokieruje jej wyborem?


      Autorka serwuje nam takie zakończenie, że aż mnie boli serce ;). Czytając ostatnie zdanie przecierałam oczy z niedowierzania. Bo jak mam teraz żyć ze świadomością, że przyjdzie mi trochę poczekać na kolejny tom? Jestem ogromnie ciekawa dalszych losów głównych bohaterów. Chętnie po raz kolejny przeniosę się do świata pełnego intryg, miłości i ... nienawiści. Jestem świadoma, że tu wszystko może się zdarzyć. Polecam Wam tę książkę. To naprawdę dobry romans osadzony w dziewiętnastowiecznej Francji.


Za egzemplarz książki oraz piękne świeczuszki dziękuję autorce - Sylwii Bachledzie. 




Moja ocena: 4+/6
 

Komentarze