184. "Dziennik Noel" Richard Paul Evans






TYTUŁ: "Dziennik Noel"
CYKL: Noel (tom I)
AUTOR: Richard Paul Evans
TŁUMACZENIE: Hanna de Broekere
DATA PREMIERY: 25.11.2019
LICZBA STRON: 304
WYDAWNICTWO: Znak Literanova





"- (...) Przyszło ci kiedyś do głowy, że ludzie zjawiają się w naszym życiu z jakiegoś powodu?
- Niestety nie.
- To teraz o tym pomyśl."
 
 
 
 
 
Jacob Churcher jest światowej sławy autorem powieści o miłości. Nie trudno się domyślać, że na brak pieniędzy nie może narzekać. Robi to, co kocha, zdrowie mu dopisuje, pławi się w luksusach, a fani go kochają. Czego chcieć więcej? Czy takiemu mężczyźnie może czegoś brakować? Nie doświadczył jednego i w zasadzie najważniejszego... Jacob tęskni za prawdziwą miłością, niczym z jego powieści. Od dłuższego czasu śni mu się pewna kobieta. Pisarz ma wrażenie, że jest/była dla niego kimś ważnym. Czy to tylko urojenia? Gdy otrzymuje wiadomość o śmierci matki, musi wrócić do rodzinnego domu, a co za tym idzie... powrócą wspomnienia. Wspomnienia, które pomimo upływu lat ranią jak brzytwa...
"Dziennik Noel" to moje pierwsze spotkanie z twórczością autora, a drugie z powieściami świątecznymi w ogóle ;). Jakoś tak nigdy nie było mi z nimi po drodze i nie to, że nie lubię, po prostu dopiero w zeszłym roku dowiedziałam się, że takowe istnieją, serio :). To właśnie powieść Richarda Paula Evansa jest moją pierwszą książką o tematyce świątecznej w tym roku. I co mogę Wam o niej powiedzieć? Mimo momentami trudnej tematyki, sama historia otula niczym ciepły kocyk. Zatraciłam się w niej, choć jest przewidywalna i tak naprawdę nic mnie nie zaskoczyło, a w zasadzie już po przeczytaniu kilku rozdziałów wiedziałam, jaki będzie jej finał. A wiecie, co jest w tym wszystkim najlepsze? Do samego końca czytałam ją z zainteresowaniem i z uśmiechem, bo autor ma świetne poczucie humoru i potrafi rozładować napięcie zabawnymi przemyśleniami czy dialogami. Polubiłam się ze stylem autora, który jest niebywale lekki, przyjemny. Przeszłość Jacoba jest tak bardzo bolesna, że naprawdę nie jestem w stanie sobie wyobrazić tego, co przeżył będąc dzieckiem. Nie doświadczył on bowiem zbyt wiele dobra i życzliwości ze strony osoby, która powinna być jego największą podporą i drogowskazem. Na okładce znajdziecie słowa: "Najbardziej osobista i autobiograficzna książka Richarda Paula Evansa.". Jedno zdanie, kilka słów, a jak bardzo potrafią wpłynąć na odbiór całej historii... Mogę jedynie się domyślać, co jest faktem, a co fikcją. Chciałabym wiedzieć, a jednocześnie... nie chcę. Po zapoznaniu się z powieścią, odłożyłam ją i pomyślałam: "fajna, ale bez fajerwerków". Później przespałam się z nią, przeanalizowałam i spojrzałam na ten tytuł trochę inaczej. Bo gdy wiesz, że masz przed sobą swego rodzaju autobiografię, gdzie autor uzewnętrznia się przed czytelnikiem... to jednak ściska w serduchu. "Dziennik Noel" to pierwszy tom nowego cyklu Evansa, z niecierpliwością wyczekuję kolejnych. 





"- Fajnie jest nie być pisarzem Jacobem Churcherem, tylko po prostu Jacobem.
- Rozumiem. Przepraszam. Mam nadzieję, że niczego nie popsułam.
- Nam nic nie grozi - zapewniłem, uśmiechając się. - Mamy za sobą dobry start.
- Bo polubiłam cię, zanim dowiedziałam się, że jesteś sławny?
Spodobało mi się jej pytanie.
- Coś w tym rodzaju.
- Co ty na to, że będę cię lubić, jakbyś nie był sławny? 
- A więc to tak ma wyglądać?
Uśmiechnęła się.
- Owszem. Twoje piętnaście minut sławy się skończyło. Teraz do roboty.
Uśmiechnąłem się szeroko.
- Jakbym słyszał swoją agentkę."
 
 
 
 
 
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Znak Literanova.
 
 
 
 
 
 
Moja ocena: 4+/6
 
 
 
 
 
Znajdziesz mnie również na Instagramie:

Komentarze