57. "Korona przeznaczenia" Monika Magoska-Suchar, Sylwia Dubielecka





TYTUŁ: "Korona przeznaczenia" tom II
AUTOR: Monika Magoska-Suchar, Sylwia Dubielecka
TŁUMACZENIE: -
DATA PREMIERY: 25.10.2018
LICZBA STRON: 777
WYDAWNICTWO: NieZwykłe


"Ty jesteś moją światłością. Opromieniaj mnie, tak abym nawet w najgłębszej Ciemności umiał odnaleźć do ciebie drogę i już nigdy nie zbłądził."
 
 
          Severo i Arienne są zmuszeni opuścić Twierdzę w Ravillonie, by rozpocząć wspólne życie na śnieżnej Północy. Niestety nie jest to takie proste jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Przeznaczenia nie można oszukać, aż czuć jego oddech na plecach głównych bohaterów. Mało tego, by Arienne mogła żyć w pełnym zdrowiu, Severo zawiera krwawy pakt z samą Białą Damą. W między czasie usiłuje po trupach (dosłownie) zdobyć tron Cesarstwa, by zapewnić dziewczynie godne życie u swojego boku. Ich związek zostaje poddany wielu próbom... Czy uda im się wygrać z Klątwą, która nad nimi ciąży? Ile są w stanie zrobić dla miłości oraz jak wiele potrafią przebaczyć sobie nawzajem? Czy główni bohaterowie "Korony przeznaczenia" mogą liczyć na happy end?
          Mam niemały problem z kontynuacją "Klątwy przeznaczenia". O ile pierwszy tom pokochałam całym sercem i według mnie, jest największym odkryciem tego roku to między mną a drugim tomem serii nie do końca zaiskrzyło. "Klątwa..." jest oparta na uczuciach, natomiast w "Koronie..." mamy największą styczność z wszelkiego rodzaju walkami. Nie da się ukryć, jestem romantyczną duszą, a krwawa fantastyka to nie do końca coś, co mnie wciąga od pierwszych stron. Miałam problem żeby w ogóle "wgryźć się" w samą fabułę. Dopiero koło trzysetnej strony udało mi się w pełni zagościć w świecie stworzonym przez autorki. Nie było to spowodowane brakiem akcji, bo tej jest tutaj od groma (co jest ogromnym plusem!). Po prostu gdy już złapałam jeden wątek, którym byłam zauroczona, za chwilę kończył się rozdział i rozpoczynał kolejny, który przenosił mnie do świata innego bohatera książki, co powodowało, że kompletnie wybijałam się z rytmu. Mimo to, gdy już przekroczyłam te trzysta stron to popłynęłam i nic nie było w stanie mnie zatrzymać. Arienne... O ile w pierwszym tomie darzyłam ją sympatią to w tym była tak irytująca i momentami "głupiutka", że miałam ochotę dość mocno nią potrząsnąć. Zdecydowanie wiele straciła w moich oczach. Myślę jednak, że to był celowy zabieg. Ktoś musiał napędzać tę całą akcję. Autorki tworząc "Koronę przeznaczenia" na pewno postać Arienne przemyślały i patrząc na tę pozycję jako całość uważam, że właśnie tak musiało być, by wszystko się tzw. kupy trzymało ;).  A Severo... cóż. Nadal waleczny, charakterny, kochający, gotowy poświęcić wszystko dla dobra swojej ukochanej. Chociaż... Był taki jeden moment, że miałam ochotę walnąć go w twarz ;) Ale wybaczam! ;) Jestem zachwycona wątkiem byłego Związkowca - Vena! Cieszę się, że mogłam tę postać bliżej poznać, zdecydowanie wzbudził moją sympatię. Znajdziemy tu również historie z przeszłości bohaterów, a będąc bogatsi w tę wiedzę jesteśmy w stanie zrozumieć ich zachowania czy decyzje. Zakończenie mnie zabiło - pisałam już do autorki w tej sprawie, więc nie będę Wam tu spojlerować ;). Ogromny plus w stronę autorek za umieszczenie w książce spisu bohaterów z krótkim objaśnieniem. Gdy miałam jakieś wątpliwości co do danej osoby, po prostu kierowałam się w to miejsce, co znacznie ułatwiło mi czytanie. "Klątwę..." czytałam jakoś na początku tego roku, więc taka przypominajka była naprawdę świetnym pomysłem. "Korona..." wywołała we mnie wiele emocji, pozytywnych jak i negatywnych, jednak tych pierwszych było znacznie więcej. Autorki stworzyły tak niepowtarzalny klimat, że z chęcią po raz kolejny się w nim zatraciłam. Mimo tego, że drugi tom uważam za słabszy od pierwszego to i tak oceniam go wysoko. Trudno jest przebić dzieło sztuki ("Klątwa..." otrzymała ode mnie 6/6 pkt.). "Korona..." otrzymuje ode mnie mocną czwórkę, a na koniec dodam, że z wielką przyjemnością sięgnę po kolejne książki spod pióra Moniki i Sylwii. Dziewczyny, robicie kawał dobrej roboty! Cieszę się, że ten tom ujrzał światło dzienne! 



"Chociaż dzielą nas klątwy, nasze dusze łączy miłość, której nie jest w stanie rozerwać nawet sama Śmierć."
 
 
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu (Wydawnictwo NieZwykłe).
 
 
 
 
Moja ocena: 4/6 
 
 
 

Komentarze