58. "Pierwsze słowo" Marta Kisiel



TYTUŁ: "Pierwsze słowo"
AUTOR: Marta Kisiel
TŁUMACZENIE: -
DATA PREMIERY: 17.10.2018
LICZBA STRON: 320
WYDAWNICTWO: Uroboros
 
 
"-Chyba mam wstrząs mózgu... - wymamrotała za jej plecami Agnieszka, łapiąc się jedną ręką za czoło, drugą zaś framugi. Diabli wzięli cały jej paryski szyk.
-Raczej wstrząs kaca, pani magister inżynier - odparła Oda z przekąsem (...)" - "Szaławiła"
 
 
 
        "Pierwsze słowo" to fantastyczny zbiór opowiadań Marty Kisiel. W tej książce na trochę ponad trzystu stronach poznajemy jedenaście przeróżnych historii, jednych krótszych drugich dłuższych, jednych mrocznych, trochę strasznych, drugich przezabawnych. Będziemy towarzyszyć między innymi krasnoludom i elfom w dosyć dziwnej "Rozmowie dyskwalifikacyjnej", Stanisławowi Kozikowi, który umarł, a jakimś cudem nadal w stanie rozkładu stąpa po ziemi, pisarzowi Konradowi i cudnemu aniołowi imieniem Licho zamieszkujących fascynujący domek w lesie - Lichotkę, a w kolejnym opowiadaniu nową właścicielkę tego miejsca - Odę Kręciszewską, która w momencie dopatrzenia się pod nosem wąsika swojej matki postanawia gwałtownie zmienić swoje życie. To jedynie namiastka bohaterów, których historie znajdziecie w tej książce. 


          Nie znałam wcześniej twórczości Marty Kisiel, a "Pierwsze słowo" to mój debiut z twórczością autorki (jak i najprawdopodobniej pierwszy zbiór opowiadań w moim życiu). Także sięgając po tę książkę zafundowałam sobie kilka "pierwszych razów" ;). Obawiałam się tej książki jak nigdy. Dlaczego? Jedenaście opowiadań na trzystu dwudziestu stronach? To znak, że znajdę w tej pozycji krótkie historie. Należę do osób, które jedno opowiadanie umieściłoby na jakichś stu stronach, by móc odpowiednio "wejść" do świata przedstawionego przez autora, poznać bohaterów i napawać się historią. Jednak postanowiłam sięgnąć po coś nowego, bo jestem tego zdania, że warto być otwartym na nowe gatunki, na każdy rodzaj literatury i metodą prób i błędów znaleźć to, co nam odpowiada. Było natomiast tak, jak przypuszczałam. W zbiorze opowiadań znalazłam dwa dłuższe, które zdecydowanie podbiły moje serce. "Dożywocie" oraz "Szaławiła" to, w moim odczuciu, kawał genialnej, przezabawnej fantastyki! Nie brakuje tu duchów, aniołów czy diabłów. Poznając te opowiadania dowiecie chociażby tego, jak się żyje z Aniołem pod jednym dachem (który, swoją drogą, ma uczulenie na pierze ;)). Te krótsze opowiadania niestety do mnie nie do końca trafiły. Niektóre mnie dość mocno wynudziły, jedno z nich do tego stopnia, że nie jestem nawet w stanie Wam przytoczyć, o czym tak naprawdę było. Jednak może właśnie ta różnorodność sprawia, że niemal każdy znajdzie w tej książce coś dla siebie. Nie ma wątpliwości, że każde jedno opowiadanie w mniejszy lub większy sposób dotyczy śmierci, przemijania. Mimo wszystko cieszę się, że mogłam przeczytać tę książkę, bo wyżej wymienionymi dwoma opowiadaniami jestem oczarowana. Jeżeli mieliście styczność z twórczością Marty Kisiel to będę wdzięczna za polecenie książek autorki w podobnej stylistyce do "Dożywocia" oraz "Szaławiły". 


"-Nie no, ciociu O, co ty, przecież nikt ci nie każe od razu wlec go przed ołtarz. No wiesz, dziś już się raczej nie piętnuje ludzi rozżarzonym żelazem za seks pozamałżeński.
-Halszko, czy ty przypadkiem nie jesteś za młoda na takie rozmowy?
-Nie, raczej nie, za teorię w moim wieku nic chyba nie grozi. A ty, ciociu, kiedy zaczęłaś się interesować seksem?
-Hm. Zdaniem mojej matki zdecydowanie za wcześnie.
-A Twoim?
-Zdecydowanie za późno... (...)"
 
 
 
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Uroboros.
 
 
 

Moja ocena: 3/6

Komentarze