119. "Władczyni mroku" K.C.Hiddenstorm





TYTUŁ: "Władczyni mroku"
AUTOR: K.C.Hiddenstorm
TŁUMACZENIE: -
DATA PREMIERY: 15.05.2019 (wznowienie)
LICZBA STRON: 408
  WYDAWNICTWO: Kobiece
 
 
 
 
"Nie zna ni Bóg, ni człowiek większej siły niż miłość i biada temu, kto stanie jej na drodze."
 
 
 
 
 
W wyniku pewnych zdarzeń piekielne podziemie zostaje częściowo pozbawione władzy, natomiast Lucyfer - partnerki. Książę Ciemności nie spocznie, póki nie odzyska Lilith, kobiety, którą kocha nad wszystko inne. Tymczasem na Ziemi, a dokładnie w San Francisco niejaka Megan Rivers wiedzie nad wyraz nudne życie u boku chłopaka, który coraz bardziej działa jej na nerwy. W pracy również nie może liczyć na chwilę wytchnienia, więc... pewnego dnia pod wpływem głębokiej frustracji oblewa swojego szefa kawą. Na domiar złego, w jednej chwili kawa zamienia się we wrzątek, a Megan zostaje zwolniona. Pozbawiona pracy kobieta postanawia zrealizować swoje głęboko skrywane marzenie, jakim jest napisanie własnej książki. Niepokojącym staje się fakt, że z otoczenia Megan zaczynają ginąć ludzie, a i z nią samą dzieje się coś, czego sama nie jest w stanie wytłumaczyć. Tymczasem w otoczeniu trzydziestolatki pojawia się intrygujący, piekielnie przystojny mężczyzna Nicholas Marlowe. Mimo tego, że Megan widzi go po raz pierwszy w życiu, ma nieodparte wrażenie, jakby znali się całą wieczność... 




"Władczyni mroku" to debiutancka powieść Kariny Hiddenstorm, której to wznowienie miałam okazję przeczytać. W swoim życiu pochłonęłam wiele książek, więc jest w stanie mnie zaskoczyć jedynie coś niebanalnego, wyróżniającego się na tle innych historii. Uwierzcie, czegoś takiego jeszcze nie czytałam! Walka między Piekłem a Niebem, dobrem a złem (chociaż w tym wypadku dobro i zło to pojęcie względne :)). Miłość, która jest w stanie przetrwać największe tortury. Przeczytałam tę książkę kilka dni temu, a w mojej głowie panuje chaos, nie potrafię zebrać myśli. Autorka wykreowała mężczyznę, który stawia swoją miłość na piedestale, a bez niej świat przestaje istnieć. Jest w stanie zrobić naprawdę wszystko by ocalić swoją ukochaną. Poruszy Niebo i Ziemię (dosłownie). Miłość, która nigdy nie ustaje - coś pięknego, i to właśnie ona jest motywem przewodnim tej powieści. "Władczyni mroku" wciąga już od pierwszych stron, choć na początku rozdziały były dla mnie nieco za krótkie i wybijały mnie z rytmu. Książka była dla mnie nieodkładalna, gdybym miała taką możliwość to odłożyłabym ją dopiero po zapoznaniu się z epilogiem. Niestety, musiałam ją sobie dawkować ;). Niebywały klimat powieści zachwyca już od pierwszych stron! Świetna kreacja bohaterów, szczegółowe i zabierające dech w piersiach opisy walk, których tu nie brakuje - chapeau bas! Chylę czoła! Jest taki jeden moment, gdzie aż przecierałam oczy ze zdziwienia. Dla tych, co lubią w książkach  flaki na wierzchu (czyt. ja :P), będziecie usatysfakcjonowani ;). Co do minusów... przeszkadzały mi liczne wtrącenia, porównania danej sytuacji do wydarzeń z filmów czy książek. Przytaczanie utworów muzycznych było naprawdę okej, jednak filmy i książki... Jak dla mnie trochę za dużo. Ten zabieg często odwracał moją uwagę od wątku, który został poruszony. Dziwiło mnie nieco nagłe zwracanie się głównej bohaterki bezpośrednio do czytelnika.  Mimo tych kilku minusów jestem zadowolona z lektury. Niebywała historia Władczyni Mroku i Księcia Ciemności skradła moje serce. Polecam fanom fantastyki, gdzie to siła miłości gra istotną rolę. To moja pierwsza książka Autorki, ale na pewno nie ostatnia.





"Ten mężczyzna zdawał się kochać mnie miłością tak wielką, że w jej imię gotów był zniszczyć cały świat. Zrobiłby wszystko, absolutnie wszystko, byleby tylko zobaczyć cień uśmiechu na mojej twarzy, a z powodu jednej przelanej przeze mnie łzy skłonny był spalić samo słońce. 
Któż powiedział, że diabeł jest zły?
Okrutny - owszem, ale nie zły.
Jak może być zły ktoś potrafiący tak kochać?"
 
 
 
 
 
Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Kobiece.
 
 
 
 
 
 


Moja ocena: 4+/6





Znajdziesz mnie również na Instagramie:

Komentarze