155. "Anioł z Auschwitz" Eoin Dempsey






TYTUŁ: "Anioł z Auschwitz"
AUTOR: Eoin Dempsey
TŁUMACZENIE: Mateusz Grzywa
DATA PREMIERY: 14.08.2019
LICZBA STRON: 300
WYDAWNICTWO: NieZwykłe
 
 
 
"Czuł do siebie odrazę za to, że żywi nadzieję w miejscu, w którym nie ma ona prawa istnieć. W obliczu otaczającej go zewsząd śmierci jego misja zdawała się tak mała, zupełnie pozbawiona znaczenia, jakby chciał rozłupać lodowiec szpikulcem do lodu."
 
 
 
 
Christopher i Rebecca znają się od najmłodszych lat. Pochodzą z zupełnie różnych rodzin, on jest Niemcem, ona Żydówką. Dwa różne światy. Połączyło ich uczucie tak silne, że nikt ani nic nie było w stanie ich rozdzielić. Jednak gdy do wyspy Jersey dociera II wojna światowa, Rebecca zostaje wywieziona na kontynent. Christopher wraz z rodziną zostają deportowani do Niemiec, ten w akcie desperacji zgłasza się na służbę w Auschwitz. Zostaje przydzielony do tzw. Kanady, gdzie pełni nadzór nad segregacją zawartości walizek ofiar, które zginęły w komorach gazowych. W czasie, gdy poszukuje miłości swojego życia, próbuje polepszyć życie więźniarek, które znajdują się pod jego nadzorem. Jest światłem w miejscu, gdzie gości mrok. Jest niczym anioł w miejscu, które nazwać piekłem to za mało. Czy będzie w stanie pogodzić się z własnym losem? Czy odnajdzie ukochaną?
 
 
 
Po literaturę obozową sięgam od kiedy pamiętam. Może zabrzmi to dziwnie, ale lubię ten gatunek. Zdaję sobie sprawę, że powieści o tej tematyce nie należą do lekkich lektur na jeden wieczór, ale mimo wszystko uważam, że warto po nie sięgać. Ku pamięci. Historia Christophera i Rebecci niewątpliwie chwyta za serce. Zostać rozdzielonym z miłością swojego życia w tak tragicznych okolicznościach... nie życzę tego nikomu. Zastanawiać się latami, czy ta druga połówka jeszcze żyje, czy po latach się odnajdziemy... to jest straszne. Ciężko jest mi mówić o powieści o tematyce obozowej, że coś w niej nie do końca zagrało. Jednak właśnie tak myślę, nie będę Was oszukiwać. To nie tak, że książka nie jest dobra, bo jest! Zdarzało mi się jednak czytać powieści, gdzie po mojej twarzy łzy lały się ciurkiem, nie byłam w stanie nad tym zapanować. Tu tego nie było. Poruszył mnie jeden moment, gdzie maluszki ginęły w komorach gazowych. Zniosę wszystko, ale dzieci... To mnie przerasta. Żałuję, że na tych trzystu stronach zaledwie połowa przenosi czytelnika do Auschwitz. Rozumiem, że autor, przedstawiając nam początki znajomości głównych bohaterów, czy ich życie przed wybuchem wojny, chciał w jakiś sposób sprawić, żeby ich dalsze losy stały się dla nas jeszcze większą emocjonalną bombą. Doceniam ten zabieg, niemniej jednak, w moim przypadku, nie zadziałało. W innych proporcjach zapewne tak ("Czerń i purpura" na przykład - piękna książka), tutaj było za dużo tego "przed". Powtórzę jeszcze raz, powieść ta jest dobra! E. Dempsey wykreował wspaniałego człowieka - Christophera, który narażając własne życie ocalił tak wiele istnień. Tytuł "Anioł z Auschwitz" idealnie odzwierciedla postać głównego bohatera. Zakończenie wywołuje uśmiech na twarzy, daje nadzieję. To powieść o miłości, która przetrwa każdą próbę.





"Tyle śmierci, tak mało właściwych pożegnań."
 
 
 
Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu NieZwykłemu.
 
 
 
 
 
 
Moja ocena: 4/6
 
 
 
 Znajdziesz mnie również na Instagramie:

Komentarze