169. "Małe Licho i tajemnica Niebożątka" Marta Kisiel





TYTUŁ: "Małe Licho i tajemnica Niebożątka"
AUTOR: Marta Kisiel
TŁUMACZENIE: -
DATA PREMIERY: 19.09.2018
LICZBA STRON: 208
WYDAWNICTWO: Wilga
 
 
 
 
"Świat byłby niepełny, gdyby żyli na nim sami zwyczajni ludzie. Zwyczajni ludzie robią mnóstwo zwyczajnych rzeczy, bez których nie umielibyśmy żyć. Ale to dziwni wspinają się na najwyższe szczyty gór, latają w kosmos, patrzą godzinami w gwiazdy. Przekraczają granice światów... albo zdrowego rozsądku. Albo piszą książki."
 
 
 
 
 
Marta Kisiel zaprasza nas do pewnego wyjątkowego Domu... Tym razem również dzieci, ale także dorosłych. Otwiera drzwi do świata pełnego magii z wyjątkowymi bohaterami. Główną rolę gra tu Bożek, do niedawna Niebożątko, ale skończył już dziesięć lat, więc sami rozumiecie ;). Poznacie też jego mamę, wujków... a także naprawdę niezwykłe postaci; anioła stróża w wełnianych bamboszach imieniem Licho, który dba o porządek o wiele lepiej niż perfekcyjna pani domu, Krakersa - mistrza gotowania mieszkającego w piwnicy (uwaga, ma macki), stadko różowych królików, czy widma niemieckiego wermachtu mieszkających na strychu. Zapewniam Was, nie wymieniłam wszystkich bohaterów ;) Cała gromadka tworzy obraz naprawdę świetnej, a zarazem nietypowej rodziny. Po wielkich obradach i omówieniu wszystkich "za" i "przeciw" nadchodzi dla Bożka wielki dzień. Otóż chłopak idzie do szkoły! Tak naprawdę będzie to jego debiut wśród rówieśników. Trochę się tego boi, bo to dla niego całkiem nowa sytuacja. Czy sobie poradzi? 
 
 
 
Pióro autorki jest dla mnie absolutnym odkryciem. Marta Kisiel tworzy tak nadzwyczajne historie, że nikt nie jest w stanie ich podrobić. Jej wyobraźnia nie zna granic. Bawi i uczy w jednym. "Książka dla człowieków wszelkich kształtów, rozmiarów, o peselu absolutnie dowolnym!" - zgadzam się w stu procentach! Zdaję sobie sprawę, że styl p.Marty trzeba lubić, jest "inny" (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) i nie każdy się w nim odnajdzie. Jednak ja przepadłam, i nie tylko ja! Powieści opisujące losy tych fantastycznych bohaterów działają na mnie niczym najlepszy antydepresant. Zaśmiewam się przy nich tak, aż boli mnie brzuch. Jednocześnie możemy odczytać między wierszami wartościowy przekaz. Zawsze jest jakaś puenta. To książka o przyjaźni, miłości i akceptacji. Bo wszyscy jesteśmy różni. Piękna nauka dla młodszych czytelników, a mała przypominajka dla tych nieco starszych. Polecam, choć zabrakło mi Bazyla ;) (ale jest w kolejnej części! :D)




" - Ach, dziecko ty moje - rzekło wspomniane widmo - wszak serce nie jest sługa, nie...
- Tak, wiem - przerwał mu Bożek ze znudzoną miną - nie zna, co to pany, i nie da się przemocą okuwać w kajdany, tak, wiem.
- Och, moja krew!!! - Szczęsny nie posiadał się ze szczęścia.
- Tato, a czy ty umiesz tak bez tego ciągłego wzdychania? Czy niekoniecznie?
Mimo nieludzkiego zmęczenia Konrad nie zdołał powstrzymać radosnego parsknięcia.
- A to moja.
Przyjaciel obrzucił go spojrzeniem pełnym oburzenia.
- Och... znaczy, Kondziu, zepsułeś mi dziecko!
- Polecam się na przyszłość."
 
 
 
 
 
Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Wilga.
 
 
 
 



Moja ocena: 4+/6




Znajdziesz mnie również na Instagramie:
 
 

Komentarze