170. "Małe Licho i anioł z kamienia" Marta Kisiel






TYTUŁ: "Małe Licho i anioł z kamienia"
AUTOR: Marta Kisiel
TŁUMACZENIE: -
DATA PREMIERY: 30.10.2019
LICZBA STRON: 238
WYDAWNICTWO: Wilga
 
 
 
 
 
" - I co ja tam będę robił? Gdzieś... gdzieś... TAM?
- Nie wiem! - zakrzyknęła mama, wyrzucając ręce w powietrze. - Może to, co wszystkie normalne dzieci robią zimą w lesie? No wiesz, lepił bałwana, tarzał się w śniegu, chodził na sanki...? Kojarzysz?
(...)
- Przecież ja nie jestem normalnym dzieckiem. Kojarzysz?
- Więc tarzaj się w bałwanach, lep sanki i chodź na śnieg. Brzmi lepiej?"
 
 
 
 
 
Nadeszła zima, idealny czas, by Bożek i reszta jego wyjątkowych przyjaciół (można by rzec, że nawet członków rodziny, w końcu mieszkają pod jednym dachem :)) mogli spędzać długie wieczory pod kocem zajadając się pysznościami przygotowanymi przez Krakersa. W końcu są ferie zimowe, więc jak nie teraz to kiedy? Niestety, pojawił się mały problem... Licho i kilku innych domowników złapali ospę wietrzną i z ambitnych planów nici. Tak więc Bożek, Tsadkiel i Gucio (coby się nie zarazić) wyjeżdżają na ferie do ciotki mieszkającej w domku pod lasem. I w tym momencie rozpoczyna się jazda bez trzymanki ;).
 
 
 
Będę nudna aż do bólu, ale ja uwielbiam twórczość Marty Kisiel i w dalszym ciągu jestem pod wrażeniem niesamowitej wyobraźni autorki. Oryginalny styl jak i pomysły na historie, świetne poczucie humoru i barwni bohaterowie. Marta Kisiel przenosi nas do świata przepełnionego magią, gdzie wyczuwalne jest ciepło domowego ogniska. "Małe licho i anioł z kamienia" jest kontynuacją przygód wyjątkowego chłopca imieniem Bożek. O ile pierwszy tom był dobry i czegoś mi do pełni szczęścia zabrakło... tak tutaj bawiłam się przednio! Wydaje mi się, że jest to spowodowane obecnością Bazyla (czorta przypominającego kozę w szaliczku lub, jak kto woli, pana Tumnusa, którego spotkamy po wejściu do magicznej szafy ;)). Ta postać jest moim numerem jeden, jego poczucie humoru połączone z wadą zgryzu wywołuje u mnie salwy śmiechu. Tak więc... Bożek w tej części trochę narozrabiał, powiedział Tsadkielowi (aniołowi stróżowi) wiele nieprzyjemnych rzeczy, a skutki takiego zachowania mogą być dramatyczne. Chłopiec ma zatem do wykonania pewną misję, a na swej drodze spotka ciekawe postaci. Seria Małe Licho jest przeznaczona zarówno dla dzieci jak i dorosłych (młodych duchem :D). Każdy znajdzie tu coś dla siebie i wyniesie z tej historii pewne wnioski. To zdecydowanie seria z przesłaniem. Idealny poprawiacz humoru, lepszy niż jakikolwiek antydepresant :). Dodam, że książeczka jest wzbogacona o przepiękne ilustracje, które pobudzają wyobraźnię. Mając w rękach tę książkę poczułam magię świąt. Myślę, że "Małe Licho i anioł z kamienia" będzie idealnym prezentem na święta Bożego Narodzenia. Polecam!
 
 
 
 
 
" (...) - Ale to jest TWOJA mamusia, nie moja - wytknął mu chłopiec, na co czort wzruszył ramionami. 
- Mamusza to mamusza. Fszysztkje mamusze szom takje szame. Czeplutke, mjenczutke i... naprafde sztraszne, kjedy sze fkurzom."
 
 
 
 
Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Wilga.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Moja ocena: 5/6
 
 
 
 
 Znajdziesz mnie również na Instagramie:
 

Komentarze