188. "Szczęście z piernika" Tomasz Betcher








TYTUŁ: "Szczęście z piernika"
AUTOR: Tomasz Betcher
TŁUMACZENIE: -
DATA PREMIERY: 13.11.2019
LICZBA STRON: 336
WYDAWNICTWO: W.A.B.






" - Czas, kochanie - powiedziała ledwie słyszalnym głosem. - Pierniki i ludzie potrzebują czasu."






Wielkimi krokami zbliżają się święta Bożego Narodzenia. To dla większości wyjątkowy czas, który niesie ze sobą pewną magię. Głównym bohaterom powieści ten okres przynosi zmiany. Kalina jest charakterną dziewczyną, która marzy o otwarciu własnej piernikarni. Posiada bowiem niebywały talent, ale również wiedzę, co skutkuje przepysznym smakiem przysmaków, które przyrządza. Rafał jest mężczyzną, który zdążył już wiele wycierpieć w swoim życiu. Teraz uczy się otaczającego go świata na nowo u boku swojej wchodzącej już w dorosłość córki - Oliwki. Gdy w pachnącym piernikiem Toruniu losy tej trójki się łączą... nic już nie będzie takie samo. Spotykają się tak naprawdę przypadkiem, każde spotkanie jednak niewątpliwe kształtuje naszą przyszłość, nawet te zupełnie przypadkowe...



"Szczęście z piernika" to książka, której już sam tytuł powoduje, że się uśmiecham. Jakoś tak nastraja mnie pozytywnie. To moje pierwsze spotkanie z twórczością autora, więc w sumie nie do końca wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Chociaż z drugiej strony... miałam jakieś przeczucie, że historia, którą znajdę na kartkach tej powieści trafi w moje gusta. Zanim zaczęłam czytać, przekartkowałam sobie ostatnie strony. Nie w celu poznania zakończenia, co to, to nie :) Po prostu zauważyłam... przepisy! A że z kuchni mogłabym nie wychodzić, to oczywista oczywistość - czytam. I co? Na "dzień dobry" moje oczy widzą: "Sekretne receptury babci Anieli", kilka stron dalej "anielskie pierniczki" i... koniec. A właściwie początek... moich wzruszeń. Tak, nawet nie przeczytałam pierwszego rozdziału i już zostałam pokonana. Można? No można :). Gdy człowiek odbiera pewne rzeczy personalnie to takie mamy efekty (czyt. gdy Twoja babcia miała na imię Aniela, a "przydomek", jaki jej nadałaś to Anioł ;)). Teraz chyba rozumiecie. Oczywiście w całej powieści znalazł się moment związany z babcią, który mnie rozbił totalnie. Sama historia Rafała skłania człowieka do refleksji, a Kalina... jest takim promyczkiem! Napiłabym się z nią... grzanego wina! :) Bo wiecie, oprócz pięknej, chwytającej za serce, otulającej niczym ciepły kocyk historii, otrzymacie również całą gamę smaków i zapachów! Grzane wino, kawa po turecku, pierniczki, czy inne dobroci... Nie czytajcie tej książki bez odpowiedniego przygotowania, bo będziecie głodni :). "Szczęście z piernika" jest idealną powieścią świąteczną, autor zdecydowanie oddał klimat tego pięknego czasu. Przez tę historię się płynie, nie chce się jej kończyć mimo tego, że nie jest ona lekka tematycznie. Jest po prostu... życiowa. Takie sytuacje mogły mieć miejsce. Na samą myśl o tym tytule ściska mnie w serduchu, a jednocześnie się uśmiecham. Polecam!






"Wolno ci płakać, wolno zgrzytać zębami, wolno ci się wściekać, ale nie wolno ci się poddać."






Moja ocena: 5/6





Znajdziesz mnie również na Instagramie:

Komentarze