189. "Wszystko, czego pragnę w te święta" Anna Langner





TYTUŁ: "Wszystko, czego pragnę w te święta"
AUTOR: Anna Langner
TŁUMACZENIE: -
DATA PREMIERY: 27.11.2019
LICZBA STRON: 400
WYDAWNICTWO: Kobiece
 
 
 
 
"Nie wiem, kim jest, ale ma na sobie koszulkę z logo Gunsów, więc na starcie ma u mnie sto punktów. Dobra, za tę szeroką szczękę i doskonałe kości policzkowe dam mu jeszcze dodatkowe dwieście. Ale za bezczelny uśmiech odejmę sto. Za komentarz o gosposi zabiorę dwieście. Z drugiej strony te ciemne, świdrujące oczy... trzysta punktów ekstra. I silne, muskularne ręce - sto punktów. Jezu, jest coś jeszcze! Tatuaż na prawej ręce, który biegnie do ramienia aż do samej dłoni. Trzysta, jak nic. W sumie siedemset. Całkiem nieźle. Bije na głowę Ryana Goslinga i Channinga Tatuma (...)."
 
 
 
 
 
Ewa jest niespełna trzydziestoletnią kobietą, której życie kręci się głównie wokół pracy. Nie ma zbyt wiele czasu dla znajomych, czy też rodziny. Można by rzec, że kariera i liczba powiększających się zer na koncie jest dla niej najważniejsza. Jednak czy tak jest naprawdę? Gdy dziewczyna, jak co roku, opuszcza Poznań, by udać się na święta do rodziców, nie jest świadoma tego, jak za sprawą pewnego mężczyzny jej dotychczasowe życie ulegnie zmianie. W domu rodzinnym, oprócz brata bliźniaka, zastaje również Brunona, aroganckiego, pewnego siebie faceta, na którego widok kobiety tracą głowę. Relacja tej dwójki od początku nie należy do najłatwiejszych, choć podobno kto się czubi, ten się lubi ;).
 
 
 
 
"Wszystko, czego pragnę w te święta" to, cytuję: "świąteczny romans dla naprawdę niegrzecznych dziewczynek". Czy aby na pewno? Hmmm... No nie do końca. Chyba, że na to stwierdzenie rzutuje ilość scen seksu, to okej, zgadzam się. Tego jest od groma, tu akurat muszę przyznać rację. Wydaje mi się jednak, że niegrzeczne dziewczynki oczekują też od książek czegoś więcej... Co prawda, nie nazwałabym się fanką erotyków, bo po tego typu literaturę nie sięgam zbyt często, ale zdarza mi się czytać jak i być zadowoloną z lektury. Z tym tytułem nie za bardzo się polubiłam, niestety. Ewa jest tak irytująca, że gdybym miała taką możliwość to przemówiłabym jej do rozsądku. Co ją głównie cechuje? Ogromne niezdecydowanie, irytujące niezdecydowanie! Raz chce, raz nie chce, później znowu chce... Oj ciężki charakter, za ciężki. A Bruno? Raz się go lubi, by za chwilę go nienawidzić. Sposób na podryw? Jak u chłopca z podstawówki... No, ale co kto lubi. Jak dla mnie... nie bardzo. Były momenty, które po prostu mnie śmieszyły. Absurdalne, czasami i żenujące. I ten motyw mafijny... Tak bardzo naciągany. Co mi się podobało? Motyw listów, naprawdę świetny. Wyczekiwałam tych fragmentów oraz rozwiązania tajemnicy Brunona. Humor również jak najbardziej na plus, niejednokrotnie uśmiechałam się pod nosem. "Wszystko, czego pragnę w te święta" posiada te dobre jak i złe momenty, jest mocno nierówną powieścią i mam problem z jej oceną. Na pewno dostarcza rozrywki, ale czy to wystarczy, by uznać książkę za dobrą? Niekoniecznie. Nie odradzam, ani nie zaprzeczam, sami zdecydujcie, czy to Wasz klimat.





" - Jeszcze jedno: Bonnie i Clyde uprawiali namiętny seks w samochodzie. - Bruno porusza sugestywnie brwiami.
- Taaa, raczej oberwali jakieś pięćdziesiąt kulek, gdy wpadli podczas policyjnej obławy, ale mniejsza z tym."
 
 
 
 
 
Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu.
 
 
 
 
 
Moja ocena: 2+/6
 
 
 
 
 
Znajdziesz mnie również na Instagramie:


Komentarze